Jeszcze Gdynia nie zginęła, póki Wy żyjecie …

Jesienią 2013 roku, z okazji 95. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, Wojewoda Pomorski ogłosił – dla młodzieży szkolnej – konkurs pn. „Miejsce pamięci narodowej w mojej gminie”.

Z przyjemnością, publikujemy pracę konkursową Kamila Winklera, ucznia klasy I Gimnazjum nr 23 z Oddziałami Dwujęzycznymi, który sięgnął do smutnej historii naszej kochanej Gdyni – miasta z morza i marzeń – historii tuż po wybuchu II wojny światowej. Cieszymy się, że młodzież interesuje się historią, bo przecież … „naród, który nie zna swej historii, skazany jest na jej powtórne przeżycie” …

Gdynia była pierwszym polskim miastem, w którym Niemcy rozpoczęli masowe wysiedlenia Polaków. Akcja rozpoczęła się 15 października 1939 r.

Niemcy ogłaszali wykwaterowanie danej dzielnicy, dając niewiele czasu na opuszczenie domów. Wysiedlenia przeprowadzano we wczesnych godzinach rannych. Domy otaczane były przez kordony policji, która – przy wyciu syren -wkraczała do mieszkań i zmuszała wysiedlanych do ubrania się i spakowania niezbędnych rzeczy. Waga bagażu nie mogła przekroczyć 25 kg na osobę dorosłą i 10 kg na dziecko. Początkowo, zezwalano na zabranie 200 zł, potem kwotę tę ograniczono do 20 zł. Mieszkania pozostawiano otwarte, w zamkach drzwi do mieszkań, czy domów, nakazywano zostawiać komplety kluczy. Lokale te zajmowali później Niemcy sprowadzeni do budowy m.in. portu wojennego w Gdyni.

666

Większość wysiedlonych pędzono pieszo na mały plac przy dworcu kolejowym, skąd transportowano ich na teren Generalnego Gubernatorstwa –   „zbliżając się do dworca widzieliśmy grupki ludzi z różnorodnym bagażem” – wspomina pan Ryszard Markiewicz, z którym udało mi się spotkać. Dla zachowania pozorów, wysiedleniom starano się nadać charakter dobrowolnej emigracji. Na posterunkach policyjnych wydawano zaświadczenia z zaznaczoną liczbą osób i miejscem docelowym (dowiedziałem się, że rodziny przesiedlano do miejsca urodzenia ojca). Pan Benedykt Wietrzykowski, dwukrotnie wysiedlony prezes SGW, powiedział mi, że był to bilet tylko w 1 stronę. Oczekującą ludność gromadzono przed dworcem kolejowym na peronie nr 5 od strony ul. Morskiej (wówczas – Albert Forster Strasse) i – po rewizji osobistej – wywożono wagonami towarowymi lub bydlęcymi, które zamykano od zewnątrz. Były one przeładowane i zanieczyszczone odchodami zwierząt. W każdym wagonie podróżowało około 40–60 osób. „Peron był zapełniony ludźmi, a na torze pociąg towarowy z krytymi wagonami pełen wysiedleńców, szykujący się do odjazdu” – ze łzami w oczach wspomina Pan Ryszard.

Większość wysiedlonych straciła na początku II wojny światowej cały dobytek. Przemocą i ze strachu, swoje domy opuściło ponad 50 tys. gdynian, mniej więcej połowa mieszkańców miasta. Wielu z nich przeprowadziło się na przedmieścia, czekając z nadzieją, że po wojnie będą mogli wrócić do swoich domów. Nie wiadomo, ilu ostatecznie Polaków opuściło Gdynię wskutek niemieckiej okupacji.

Pierwsze masowe „dzikie wysiedlenie” ludności Gdyni objęło mieszkańców dzielnicy Orłowo. O konieczności opuszczenia mieszkań informowały pisemne obwieszczenia prezydenta policji.

222

Kilka dni później, ewakuowano dzielnicę Kack, a potem – Wzgórze Focha (obecnie Wzgórze Św. Maksymiliana), ulicę Świętojańską, Grabówek, Chylonię, Witomino, Obłuże, Oksywie i Kamienną Górę. Wysiedlano tylko tych Polaków, którzy nie podpisali niemieckiej listy narodowościowej. Do tej grupy należała rodzina 13-to letniego wówczas Ryszarda Markiewicza, który – z matką i dwiema siostrami – 26 października 1939 roku, musiał opuścić dom na Oksywiu. Wzruszony naszym spotkaniem Pan Ryszard, wspomina „… Mama, w wielkim roztargnieniu, zaczęła pakować drobiazgi do szkolnych plecaków, tobołka i walizki. Do większej walizy, którą zostawiła u sąsiadki, włożyła książki i drobne pamiątki …”.

16 października 2001 r., dzięki staraniom członków Stowarzyszenia Gdynian Wysiedlonych, niewielki i zaniedbany skwer na skrzyżowaniu ulic Starowiejskiej i Dworcowej w Gdyni – prawdziwy świadek wysiedleń, z którego podczas II wojny światowej wywożono okoliczną ludność, zyskał nazwę Placu Gdynian Wysiedlonych.

16 października 2012 r. nastąpiło przywrócenie, odsłonięcie oraz poświęcenie tablicy na budynku Dworca PKP, poświęconej pamięci gdynian wysiedlonych przez okupanta niemieckiego. Prezydent Gdyni, Wojciech Szczurek, obejmując patronat nad uroczystością, powiedział: „… to historyczne świadectwo, świadectwo barbarzyństwa, nieludzkiego traktowania, dramatu śmierci, dramatu cierpienia gdynian, których jedyną winą było to, że mieszkali w mieście polskim. Dzisiaj, odsłaniając tę tablicę, czynimy trwały znak ich pamięci”.

555

Matka z synem i młodszą córką bez ojca żołnierza-marynarza i oddalony od nich pies (choć pan Ryszard twierdzi, że podczas wojny psów w ogóle nie było widać na ulicach) – tak będzie wyglądał pomnik Gdynian Wysiedlonych, którego odsłonięcie planowane jest na  październik 2014 roku. „W 1939 roku, ponad 50 tys. osób zostało wyrzuconych ze swoich mieszkań w sposób mało spektakularny. Ludzie opuszczali domy i zostawiali często swój dobytek i zwierzęta, swoich przyjaciół. Przez ten pomnik, chcemy pokazać dramat rozstania” – powiedział prezes Biura Projektów Budownictwa Komunalnego w Gdańsku – zwycięzca konkursu na koncepcję i wykonawcę monumentu.

projekt_pomnika_gdynian_wysiedlonych

Autor: Kamil Winkler, uczeń klasy 1 Gimnazjum nr 23 z Oddziałami Dwujęzycznymi w Gdyni