Dokąd zmierzamy ? Przed drugą turą wyborów

Warto może tu sobie jeszcze raz uświadomić kim jesteśmy i dlaczego zebraliśmy się w naszym Stowarzyszeniu Gdynian Wysiedlonych? –  Otóż jesteśmy grupą ludzi, świadków historii naszego miasta, ukochanej naszej Gdyni, w szczególności jej najbardziej dramatycznych chwil, gdy przed ponad 70 lat musieliśmy nasze miasto opuszczać brutalnie z niego wyrzucani przez Niemców.  I przypomnijmy sobie, co wówczas z tej Gdyni unosiliśmy ze sobą – garstkę rzeczy i pamięć naszego miasta, i ciągłe o nim marzenie oraz tęsknotę. Zabieraliśmy wówczas ze sobą także pewną ideę – ideę wolnej Polski, której Gdynia była najmłodszą córą, piękną i podziwianą przez wszystkich Polaków. W tej idei wolnej Polski zasadniczym uczuciem ją budującym był patriotyzm.  – To są wszystko pojęcia elementarne i na pozór oczywiste, ale nasze doświadczenie życiowe, niekiedy bardzo bolesne, mówi nam, że pojęcia te bardzo często były negowane, przekreślane, odmawiano nam prawa do nich, niektórzy z naszych bliskich ginęli za to, że byli Polakami, że byli patriotami, a my sami cierpieliśmy trudy poniewierki i biedy w czasie okupacji, a niekiedy i po dzień dzisiejszy.

W ostatnich tygodniach doświadczyliśmy z całym narodem polskim dramatycznych i tragicznych przeżyć, gdy zginął Prezydent Polski wraz z grupą wybitnych Polaków. I tu znów nasze przeżycia i los polskiego narodu każe nam mówić o polskim patriotyzmie tak nieraz lekceważonym przez  ludzi, którym on przeszkadza, bo jest jedyną obroną naszej suwerenności. Od września 1939 roku za polski patriotyzm ginęli Polacy, ginęli z tego samego powodu także po 1945 roku i w latach następnych, w Poznaniu w 1956 roku, w 1970 roku w Gdyni i na całym polskim Wybrzeżu, w stanie wojennym, a także współcześnie.

Nasz polski patriotyzm był wielokrotnie kwestionowany i wyszydzany przez niemiecką i sowiecką propagandę okupacyjną, a w ostatnim dwudziestoleciu, podobnie zresztą jak za czasów PRL-u, próbowano także go negować nawet w programach nauczania w polskich szkołach, chociażby przez dobór lektur szkolnych, które nie tylko nie podejmowały tego tematu, ale nawet z niego kpiły. W mediach, które w ostatnich czasach odgrywają bardzo dużą rolę w kształtowaniu poglądów i postaw kpiono sobie z polskich symboli narodowych, pomawiano Polaków o różne niecne rzeczy. Można powiedzieć, że powstała nawet swoista „szkoła” dziennikarstwa nie przebierająca w środkach, aby lżyć Polaków i Polskę. Jednym z  twórców tej wrogiej Polsce szkoły podłego dziennikarstwa był w latach osiemdziesiątych Jerzy Urban i jego kompani, a nawiązywała ona w zastosowanych metodach do tragicznych lat czterdziestych i pięćdziesiątych,  gdy mordowano Polaków tylko z tego powodu, że byli wierni Polsce i czyniono to  przy wtórze komunistycznej propagandy opartej na kłamstwie. Była to szkoła zaszczuwania, co niejednokrotnie prowadziło wprost do politycznych mordów, jak morderstwo ks. Jerzego Popiełuszki poprzedzone medialną, brutalną nagonką w wykonaniu ówczesnego rzecznika rządu. Można się obawiać także, że brutalne wielomiesięczne nagonki medialne na poległego pod Smoleńskiem Prezydenta i jego ekipę mogły mieć  związek ze smoleńską tragedią, co wymaga jednak wnikliwej analizy. Atmosfera przedwyborcza nie sprzyja takiej wnikliwej analizie wszystkich zdarzeń prowadzących do katastrofy, w tym medialnej nagonki nie stroniącej od brutalnego języka, kiedy mówiło się na przykład o „dożynaniu watahy”. Najpierw zabija się słowem. Co więcej – dziś w dalszym ciągu używa się takiego języka, w czym celuje prominentny członek władz Platformy Obywatelskiej – Janusz Palikot, który pozwolił sobie na zdanie w odniesieniu do Jarosława Kaczyńskiego, kandydata na urząd Prezydenta RP: „zastrzelić i wypatroszyć”. Tragiczny kontekst tych słów wypowiedzianych w parę tygodni po smoleńskiej tragedii jest przerażający. Czy nie ma nikogo w tej formacji politycznej, kto by powstrzymał szaleństwo nienawiści prezentowanej przez władze PO?  A przecież wzywanie do morderstwa jest karalne, dlaczego z urzędu żadna prokuratura nie zajęła się do tej pory tą sprawą? Jakże fałszywie tu brzmi przewrotne hasło Bronisława Komorowskiego – „Zgoda buduje”.

Zdumienie budzi poparcie jakie uzyskują w wyborach siły polityczne i osoby, które są wrogie polskiej tradycji patriotycznej, wolnościowej, polskiemu stylowi wyrażania patriotyzmu, wreszcie polskiej racji stanu. Przyczyną tego jest odebranie niektórym Polakom, przez te całe 70 lat, poczucia  własnej tożsamości, dumy z tego, że jest się Polakiem, wyśmiewanie i szydzenie z polskości, niesprawiedliwe pomawianie nas o niecne rzeczy, które nie miały miejsca, a wszystko po to, aby odebrać nam poczucie dumy narodowej i wolę obrony wartości patriotycznych.

Pragniemy zaapelować o poważną refleksję przed drugą turą wyborów prezydenckich, kogo poprzeć swym głosem, komu powierzyć losy narodu i państwa polskiego.