Do Betlejem

Pokolenie nasze – najstarsi z nas pamiętają jeszcze z wczesnego dzieciństwa te radosne wigilie w wolnej Polsce przed wrześniem 1939 roku. Potem były wigilie wojenne, zimne, głodne, zastraszone, często tragiczne śmiercią najbliższych lub naznaczone brutalnym rozstaniem z rodzicami wywiezionymi na roboty, do obozu, czy zesłanymi na Sybir.

Boże Narodzenie 2010 przeżywamy wspominając dramatyczne chwile kończącego się tego tragicznego roku, roku katastrofy smoleńskiej – drugiego Katynia, tak jak i pierwszy Katyń z przed siedemdziesięciu laty –  niewyjaśniony, zakłamywany, a także bezczeszczony.

Boże Narodzenie jest jednak rozjaśnione gwiazdą betlejemską, zwiastującą przyjście Pana, który nas wyzwoli, który mówi „prawda was wyzwoli” i  sam jest „drogą, prawdą i życiem”. Do Betlejem już przez dwa tysiące lat idą sztafety pokoleń tych, którzy uwierzyli, a także tych, którzy nie mogli uwierzyć, którzy byli zadziwieni nieprawdopodobieństwem proroctwa. Były niestety także Herody.

Dziś jednak i my, i nasi najbliżsi, nasze dzieci i wnuki znów, jak co roku, ruszamy sztafetą pokoleń do Betlejem. Śpiewamy kolędy, łamiemy się opłatkiem, patrzymy w przyszłość, jaka ona będzie i wciąż mamy nadzieję, że w końcu wybijemy się na autentyczną niepodległość.

Wszystkim gdynianom, obecnym i nieobecnym, może gdzieś daleko w zamorskich krajach, życzymy zdrowia, pokoju, więcej radości, mniej trosk, wreszcie szczęścia po prostu. A na Nowy Rok 2011, który wszyscy zapowiadają jako trudny rok, życzymy także pogody ducha i niezłomnej nadziei.