Komu składał raport Michał W.?

Pan Michał W. złożył raport z donosem na Stowarzyszenie Gdynian Wysiedlonych, że – służy ono „ludziom pokroju Eriki Steinbach” oraz, że „stowarzyszenie służy „Wielkorusom”. Tekst zamieszczony w jego efemerydzie wydawniczej ma na celu zdyskredytowanie działalności naszego stowarzyszenia. I właściwie można by pominąć milczeniem te nieudolne wynurzenia, bowiem „polemika z głupstwem nobilituje je bez potrzeby”, ale tekst ten zawiera oczywiste kłamstwa, których nie można pozostawić bez odpowiedzi. (Może w istocie chodziło autorowi o to, by sprowokować nas do odpowiedzi, pytanie tylko dlaczego mu tak na tym zależało?)

Podstawowym błędem, który popełnia autor jest fakt, że zatopiony przez radziecką łódź podwodną „Wilhelm Gustloff” nie był cywilnym statkiem pasażerskim, jak twierdzi autor, gdyż w czasie wojny zacumowany w porcie gdyńskim służył skoszarowanym tam kadetom, przyszłym załogom U-botów, został przemalowany na wojenne barwy ochronne, został uzbrojony w działa przeciwlotnicze, wyposażony w ochronę przed minami – był zatem okrętem wojennym we flocie Kriegsmarine. W swój ostatni rejs wybierał się z marynarzami, którzy mieli zasilić w porcie docelowym flotę niemieckich okrętów podwodnych. Całkowitą odpowiedzialność za to, że na pokładzie tego okrętu znaleźli się także cywile ponosi jego kapitan i dowództwo niemieckiej marynarki wojennej. Nie wolno im było do tego dopuścić. Natomiast radziecki okręt podwodny słusznie potraktował „Wilhelma Gustloffa” jako wrogi okręt wojenny państwa, z którym był w stanie wojny. Podobnie zresztą postępowały niemieckie U-boty z transportowcami floty aliantów.

Skandaliczną rzeczą jest porównywanie przez pana Michała W. zatopienia tego niemieckiego okrętu z mordem katyńskim dokonanym na polskich oficerach pozostających w niewoli, co było oczywistym złamaniem wszystkich konwencji międzynarodowych dotyczących traktowania jeńców wojennych. Podobnie zresztą potraktowali Niemcy polskich żołnierzy, obrońców Helu w 1939 roku, gdy część z nich rozstrzelali w lasach Piaśnicy, a nie był to jedyny wówczas taki wypadek zgładzenia polskich żołnierzy wziętych do niewoli przez Niemców.

Stanowczo odrzucamy i protestujemy przeciw przypisywaniu nam twierdzenia, że rzekomo pochwalamy śmierć, która spotkała cywilnych pasażerów „Wilhelma Gustloffa”. Żaden z tekstów zamieszczonych na naszej stronie internetowej nie upoważnia pana Michała W. do takiej insynuacji. Szczególnie nieodpowiedzialne dziennikarsko jest włączanie w ten kontekst dramatycznej sytuacji Kaszubów, którzy zmuszani byli do służby wojskowej, gdy podpisali niemiecką listę narodowościową, do czego też często byli zmuszani. Ale to nie oni byli cywilnymi pasażerami „Gustloffa”, oni ginęli na frontach wojny na Zachodzie i na Wschodzie, a gdy była taka możliwość zasilali polskie oddziały na Zachodzie, takie jak np. oddziały gen. Maczka. Wielki dramat Kaszubów w czasie zaborów i także w czasie II wojny światowej, nieustanne niemieckie zabiegi o ich germanizację, prześladowanie Kaszubów będących polskimi patriotami, jak był nim Antoni Abraham, zasługuje na poważne, a nie zmanipulowane potraktowanie. Natomiast łączenie zatopienia niemieckiego okrętu wojennego „Wilhelm Gustloff” z dramatem Kaszubów jest czysto demagogicznym chwytem autora.

STOWARZYSZENIE GDYNIAN WYSIEDLONYCH